Obecnie obyczaje i podejście do kultury i tradycji zmieniło się na tyle, że nie jesteśmy już niewolnikami zasad i przepisów, które ograniczały jeszcze naszych rodziców i dziadków. Lecz choć żyjemy w dwudziestym pierwszym wieku, czasem możemy być bardzo zdziwieni tym, jak cienka granica dzieli nas od przeszłości. Niestety nie każdy z nas może pochwalić się tym, że z korzysta z dobrodziejstw współczesności. Niektórym osobom bardzo daleko jest do zachowania współczesnych standardów chociażby higieny osobistej…
Jak pokazują badania i statystyki bardzo kiepsko wygląda też higiena intymna oraz kwestie związane z chorobami wenerycznymi. Choć wydawać by się mogło, że występowały one w zamierzchłych czasach, przez ostatnia dekadę ich liczba stale rośnie. Odnotowano najszybszy wzrost zachorowań na chlamydię. Jest to niepokojące, gdyż choroba ta przebiega zazwyczaj bezobjawowo – dlatego też tak łatwo się przenosi – cierpi na nią największa ilość Europejczyków. Na drugim miejscu plasuje się rzeżączka a za nią opryszczka… Skąd taki wzrost zachorowalności na groźne choroby weneryczne?
Wygląda na to, że ludzie zapomnieli już jak poważne są skutki takich chorób. W czasach, gdy były one częstsze, ludzie bardziej uważali. Dziś stosujemy zabezpieczenia hormonalne, które maja zapobiegać ciąży, zapominamy jednak o aspektach zdrowotnych. A przecież każda apteka, każdy i każdy kiosk posiada odpowiedni asortyment, który pomoże uchronić nasze zdrowie przed chorobami przenoszonymi drogą płciową. Niestety nie dość, że niechętnie się zabezpieczamy, trudno zaciągnąć nas do lekarza, nawet gdy widzimy pierwsze niepokojące objawy choroby.
Nie chcemy dopuszczać do siebie myśli, że możemy chorować na taką przypadłość. Jednak warto pokonać wstyd i podjąć leczenie. To uchroni nas przed bezpłodnością, zarażaniem innych i poważnymi skutkami choroby.